sobota, 14 grudnia 2013

zawieszam!

Zawieszam bloga na czas nie okreśłony powody:
1. Brak weny
2.Prowadze kilka innych blogów
3.Nikt nie wchodzi
4.Brak czasu
Naprawdę was przepraszam i dziękuje tym co czytali bloga;)
Autorka;)
Akcja dla Justina! Jeśli jesteś Belieber, nie możesz tego ominąć! :(
Jak widzicie z Justinem ostatnio nie jest za dobrze, próbuje Nam dać do zrozumienia że już powoli nie daje rady. Tweety, które po chwili usuwa, usunięte zdjęcie na instagramie ze łzą na policzku, my jako Beliebers widzimy że coś jest nie tak. Musimy pokazać Justinowi że mimo tej fali hejtu jaka teraz wzrosła na jego osobę, mimo tych wszystkich plotek i trudności, zawszę będziemy przy Nim! Nigdy Nas nie straci, bo to On jest dla Nas najważniejszy. Sprawmy żeby Justin chociaż przez chwile się uśmiechnął, bo ten uśmiech jest bezcenny, jest dla Nas największą radością@ Czy nie tak?

Dzisiaj od godziny 20:00 będzie zorganizowana akcja #JustinWeAlwaysBeThereForYou. dodawajcie to do każdego swojego tweeta, tweetujcie ile tylko możecie, Justin musi zobaczyć że zawsze będziemy przy Nim, bez względu na wszystko!

Rozsyłajcie tego twitLongera, podawajcie dalej! Jeśli macie jakieś FanPage na fb udostępniajcie! Proszę, musimy sprawić, by choć przez chwilę się uśmiechnął, by poczuł nasz miłość :(

via @facedr0p

wazne

Z czapką w domu, ja niegrzeczna, w dodatku podwójnie.
Natalia dla ciebie kochanie
Kamil dla ciebie, bo obiecałam 
Ola dla ciebie, bo wreszcie!
MagdaJowita- jeszcze wy 
kocham.

KONTAKT

Kontakt ze mną:)
Jestem adminką Lili na tej stronie- Mój mąż będzie nazywał się Justin Bieber (fanpage KLIK)
To jest mój ask- http://ask.fm/LiliiOfficial
                                               ZAKOŃCZENIE
                                 * * *
Przepraszam za wielkie opóźnienie, ale to przez "wspaniałego" bloggera, który znów miewał kiepskie samopoczucie. Zmieniłam zakończenie, gdyż wcześniej były zbyt...drastyczne. Niedługo dodam drugą część zakończenia "po latach".
                                 
                                 * * *
 Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Tym razem nie była to oznaka zimna, lecz podniecenia, które wywołał u mnie właśnie on . Justin podszedł powoli do mnie. Już po chwili jego usta były w niebezpiecznej odległości od moich. Tak, właśnie, zaczęliśmy się całować. I to namiętnie. Nie trwało to zbyt długo, bo po chwili oboje przeraziliśmy się słysząc  donośny dźwięk syreny policyjnej. Kilka chwil potem kilka radiowozów policyjnych zatrzymało się przed domem.
-Co jest, kurwa? - zawołał Justin tak jakby nagle ktoś mu przywalił w głowę jakimś twardym przedmiotem. 
-Mnie się pytasz?
-Ubieraj się! - warknął ochryple przykrywając koszulką swą cudowną klatę. Nie minęła minuta, a już byłam w ciuchach. 
-Co teraz? Boję się...- dotykając piersi z łatwością mogłam odczuć przyspieszone bicie serca. Justin nie odpowiedział. W jego oczach ujrzałam tysiące pomysłów. Wyglądał jakby był narkomanem, który właśnie coś wziął. 
-Co mam zrobić?! - wielką trudność sprawiało mi utrzymanie równowagi. Justin tym razem także nie odpowiedział. Przerwało mu donośne wyważenie drzwi. Po chwili moim oczom ukazało się kilku napakowanych mężczyzn.
-Tu Policja! - krzyknął jeden z nich. Dźwięk przez uszy i gardło przedostał się do żołądka, poczułam jakby zamiast motylków były tam dobrze naostrzone noże. 
-Yyy...Tak? - stałam jak wryta. Gapiłam się na uzbrojonych mężczyzn, którzy patrzyli na mnie z pobłażliwym wzrokiem jak na wariatkę. 
-Zabierzcie ją. - warknął jeden z nich. 
-Coo?! Ja nigdzie nie idę. - zaczęłam powoli się wycofywać. Policjant chwycił mnie za nadgarstki i prowadził w stronę wyjścia.
-Nie próbuj się wyrywać. Z nami będziesz bezpieczna. Za chwilę będziesz na komisariacie, tam nam wszystko opowiesz.
-Co opowiem? O co tu chodzi?! - miałam wielką ochotę kopnąć policjanta w jego czułe miejsce, ale powstrzymałam się. Pozostali policjanci usiłowali uspokoić Justina, który najchętniej pozabijałby wszystkich wokół.
-Dobra...Chłopaki...Porozmawiajmy ze spokojem. O co chodzi? - Justin zaczął wreszcie normalnie oddychać.
-Jesteś porywaczem, nic cię już nie obroni. 
-Porywaczem? - Justin stanął w bezruchu. Patrzył gdzieś w dal, jakby chciał coś ułożyć sobie w głowie. Wreszcie to zrobił. W ułamku sekundy wybiegł z domu jak tornado. Policja kilka razy przeklęła pod nosem i ruszyła w pogoń za Jussem. Wszystko działo się stanowczo za szybko. Nie miałam nawet czasu, aby wytłumaczyć sobie co zaszło. Tak bardzo chciało mi się płakać, ale nie potrafiłam. Wybiegłam z domu, by zobaczyć co się dzieje. Justin biegł przed siebie nie patrząc nawet czy wciąż go gonią. 
Był szybki i zwinny. Policja nie mogła go dogonić. Usłyszałam strzały. Po chwili Justin z hukiem padł na ziemię. Nie krzyczałam, nie płakałam, po prostu biegłam ile sił w nogach. Biegłam bezmyślnie jak dziecko we mgle gonione przez stado wilków. Kręciło mi się w głowie, omal nie potknęłam się o własne stopy. Justin leżał jak trup. Wokół niego stali policjanci. Jeden z nich rozmawiał przez telefon. Uklęknęłam przed nim patrząc na zakrwawione plecy. Czułam się jak niedorozwinięta, kompletnie nie dochodziło do mnie to co właśnie przed chwilą się stało. Usiadłam na ziemi i patrzyłam w niebo.
-Ładne chmury- westchnęłam.
-On żyje?! - zapytał jeden.
-Wątpię. Dzwońcie po karetkę.
-Zabiłem go. - dokładnie przyjrzałam się kto to powiedział. Spojrzałam na Justina. Był zalany krwią. Nie żył. On  n i e  ż y ł. Umarłam. Umarł mój rozum. Umarło serce. Nie istniałam. Stałam jak kretynka, gapiłam się na ukochanego. Nie mogłam wykrztusić z siebie ani jednego słowa. Nie widziałam nic poza nim. Zachwiałam się kilka razy. W końcu straciłam przytomność i runęłam na ziemię jak powalone drzewo. 
-Julia! Obudź się! - otwierając oczy ujrzałam Justina. Wbrew pozorom był cały i zdrów.
-Ja spałam? - zdziwiłam się.
-Ty...płakałaś przez sen.
-Wszystko jest okej? - spytałam spoglądając na miłość mojego życia.
-To ja powinienem cię o to spytać.
-Muszę odpocząć..
-Przecież ty s p a ł a ś.
-Tak, ale to mnie zmęczyło.
-Miałaś iść się wykąpać, a godzinkę się przespałaś.
-Godzinkę? Godzinkę?! 
-Nie ogarniam cię, mała - Justin śmiał się jak głupi.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.